poniedziałek, 30 września 2013

Małe a cieszy :)

Dziś będą zdjęcia.

Sukieneczka powstała jeszcze wtedy gdy nie wiedziałam kto ukrywa się w moim brzuszku. Iście szatański pomysł ale okazuje się, że intuicja kobieca działa. Sukieneczka w wersjii grzecznej i bardziej luźnej.



Ostatnio sukieneczka zeszła z drutów. Bardzo grzeczna. Czapeczka i buciki powstały wcześniej.
 A tu komplecik z serii zima nam nie straszna. Czapeczka wykonana na szydełku wydawała mi się za "dziurawa" dlatego od spodu ma wykonaną ala podszewkę na drutach z tej samej włóczki.


 I kolejny komplecik z serii zima nam nie straszna.
 Muszę się przyznać, że były jeszcze zrobione kapciuszki i skarpetki z wełny ale niechcący je ufilcowałam. Fioletowa sukieneczka jest z bawełny, reszta to akryl, który można prać w pralce i nic się z nim nie dzieje.

środa, 14 sierpnia 2013

Chusty

W czasie gdy nie pisałam powstało kilka udziergów. Na początek chusty. Pierwsza powstała z bawełny włóczka Miss Batik (2 szt.), wzór pochodzi z książki Knittted Lace of Estonia. We wzorze jest jeszcze obwódka, na którą nie starczyło mi już włóczki. Kolory chusty typowo wakacyjne :)





Kolejna chusta powstała z wzoru już wcześniej przeze mnie wykorzystanego VLAD Tammy Bailey, włóczka Diament, producent Opus; skład: 80% angora, 20% akryl; 100g + 2 ostatnie rządki z kolejnego motka. Chusta przyda się na początek jesieni, gdyż jest ciepła i miła w dotyku. Nie jestem przekonana co do angory w jej składzie. Jest to raczej moher a nie angora z królika. I tu znowu klient jest wprowadzony w błąd. Często w składzie włóczek jest wpisane angora a to dlatego, że istnieje koza angorska ale ona daje nam moher. Ale czego się można spodziewać, jeśli dla producenta przędzy w Polsce wełno to akryl. Śmiech na sali. Takim oto sposobem na metkach mamy 100% wełny a defakto jest to akryl.



Dodatkowo ukończony sweterek (alpaka/merynos 50/50), który obecnie jest dla mnie za ciasny. Musi poczekać na swoją odsłonę :)



niedziela, 7 kwietnia 2013

Czapka

powstała na ukojenie moich smutków po ostatnim nieudanym szaliczku. Jest wykonana z włóczki, o której pisałam wcześniej.


Połączenie alpaki w 3 naturalnych kolorach, angory i jedwabiu dało jak dla mnie cudownie miękką i delikatną nitkę. Nitka połączona metodą navojo (dla tych co nie wiedzą o czym mówię filmik na dole).




Głowogrzejec powstał na szydełku z półsłupków na dole i słupków powyżej uszu. Półsłupki w tej dzianinie  wyglądają trochę jak utkane, co bardzo mi się podoba :)




 Przede mna kolejne wyzwania. Książka otrzymana w prezencie wiosennym ma kilka wzorów, które mam zamiar wprowadzić do swojej szafy. Kto wie może nawet uda się wprowadzić coś innego do szały męża (nad tym pracuję).
Na chwilę obecną zrobiłam kilka próbek. Do konkursu startowała wełna Falkland, Shetland, Merino Superwashed. Po zrobieniu nitki połączyłam ją metodą navojo oraz dwie nitki w jedną. Z kilku ostatecznych nitek udziergałam po kawałku warkocza otoczonego wzorem ryżu, wyprałam i zostawiłam do wyschnięcia. Komisja wyborcza składała się z mojej osoby oraz dla potwierdzenia osoby męża, który jest coraz bardziej pomocny w konsultacjach :)
Wybór padł na  Merino Superwashed (zdjęcie na dole).Po praniu dzianina rozpuchła się i wypełniła pięknie przestrzeń ryżowego wzory, na czym bardzo mi zależało.  




niedziela, 24 marca 2013

nupp kom w singlu mówimy nie

Dlaczego? Ano dlatego, że po namoczeniu nitka robi sobie co chce. Nie wystarczy jej wcześniej "wyprostowanie" aby zabić energię. Ona sobie i tak wie lepiej czego od niej chcemy :) Dobrze, że zrobiłam tylko szaliczek a nie cały szal. Bez namacznia byłam zachwycona nupeczkami (tymi wystającymi bąbelkami na dzianinie). Układały się znakomicie, co zachęciło mnie do doszycia na końcach szala ozdobnych wykończeń. A tu taki klops. Nuppki zakręcają się zamiast siedzieć prosto. Z daleka wygląda ok dlatego i tak będzie szaliczek noszony. Ale, ale nie tylko nupp kami dziewiarka żyje. Do koronek singiel z 
wełny Polwarth jest wyśmienity. Pokazuje idealnie koronkowy wzór, dobrze się naciąga a sama dzianina jest przyjemna w dzierganiu i noszeniu. Do nupp ków kolejne nitki będę natomiast robiła 2 ply (połączone 2 nitki) żeby zabić trochę zbędnej energi.
A tak przy okazji czy wiecie, ze maszyny dziewiarskie nie potrafia zrobić nupków? I takim oto sposobem mozemy być pewne, że jak coś jest z nupkami to jest ręcznie wykonane.
Na dole pokazuję o co mi chodzi z tymi nupkami.


tak nupki wyglądały przed praniem

a tak po praniu

ale wzór będzie ponownie z wełenką 2 ply :)


niedziela, 17 marca 2013

Zaległości z lutego

 
Dawno mnie nie było ale to nie znaczy, że nic nie robiłam.
Na pierwszy rzut zakończyłam nitkę angora z jedwabiem. Połączenie przemiłe ale niestety będzie musiało poczekać na swoją kolej w dzierganiu, bo na nich korek się utworzył. Mam rozpoczęte 4 rzeczy w tym sweterek ze stycznia doczekał się jednego rękawka ¾. Kolejny sweterek czeka na 2 rękawki (ale raczej sweterek na zimę). Chusta czeka na ozdobne zakończenie, które trochę zajmie, bo są tam nupki (bąbelki estońskie). Oczywiście szal z ostatnio zakupionej książki jest rozpoczęty i w połowie pozostawiony, bo oczywiście naszła mnie wena na coś. Tym czymś jest kolejny szalik estoński (wzór z książki The Haapsalu Shawl) z pojedynczej nitki wełny Polwarth przędzionej metodą Margaret Stove. Jestem zaskoczona wełną, która w splocie navojo już mi się nie podoba. W singlu natomiast jest zwarta, nie puszy się i bardzo dobrze się ją przędzie. Na pewno do niej wrócę i sprawdzę jak się ją farbuje. Z bardziej zwariowanych rzeczy, to udało mi się uprząść:
a) jakieś 80 g alpaki w 3 kolorach z jedwabiem i angorą,
b) singla z odjechanymi kolorami zblendowanymi na czesakach,
c) muszelki i inne sploty art yarn z tych samych kolorów co wcześniejszy singiel.

na dole angora z jedwabiem 50/50

alpaka w 3 kolorach z jedwabiem i angorą

kolorki na wiosnę w 2 odsłonach singiel oraz art yarn

estońskie klimaty wciągają. Singiel z wełny Polwarth 1650 m / 100g 



sobota, 9 lutego 2013

szal - eństwo

skarpetki mężowe muszą być w 100% męskie, bo innych nie włoży :) Co oznacza: zero wzorków, kolorów wrabianych i dzierganie tradycyjnie od góry (nie od paluszków). Akceptowalne kolory to czarny, szary i brązowy. Trochę spędziłam czasu na rozpisanie wzoru idealnego na tego typu dziergało ale warto. Teraz wystarczy, że otwieram zeszyt i wszystko robię tak jak sobie opisałam wcześniej. Skarpetki uwielbiam robić na 5 drutach najlepiej bambusowych, bo są lekkie i nic się nie ślizga.
Po skarpetkach dostałam weny na włóczkę kupioną dawno temu Alize Bahar Batik nr 1815. Zrobiłam z niej chustę wzór: VLAD Tammy Bailey na drutach nr 5,0 (zużyłam 2 motki i kawałek). Nie byłam pewna co tego wyjdzie ale … Znowu jestem zachwycona efektem końcowym. Wzór jest bardzo prosty i jasno rozpisany. Co do włóczki to jestem z niej bardzo zadowolona. Nic się nie rozwarstwia a bawełna Merceryzowana daje efekt trochę podobny do jedwabiu. Jest śliska, lejąca i bardzo dobrze się blokuje. W prostym wzorze (prawe oczka), który chciałam wykorzystać na bluzeczkę letnią nie za bardzo mi się podobała. Musiała swoje odczekać aby wyszło z niej coś fajnego.
Na koniec chciałam się pochwalić swoim ostatnim zakupem (na zdjęciach). Książki są w pięknym wydaniu i na pewno posłużą mi do planowania kolejnych zwiewnych szli i chust.
Kolejny szal i chusta już się robią ale o tym w kolejnym wpisie.

sobota, 19 stycznia 2013

Echo Flower Shawl

wzór do ściągnięcia na ravelry. Pisałam już o robieniu go razem z Intensywnie Kreatywną. Wczoraj został wykończony, namoczony w kąpielach relaksacyjnych i naciągnięty. Jestem zachwycona tym szalem. Myślę, że na jednym się nie skończy :) W robocie jest wspaniały, bo ma w sobie dużo oczek nad, którymi trzeba się skupić. Dumna również jestem z mojej ręcznie uprzędzionej wełenki . Jest do takiego dziergania idealna. Do tego jest niebiańsko miła, po namoczeniu w kąpieli i wmasowaniu w końcowy wyrób troszkę odżywki. A teraz będą zdjęcia :) 












czwartek, 17 stycznia 2013

Próbki

to najważniejsza sprawa przy planowaniu. Podobnie jak w szyciu przy dzierganiu nowego projektu musimy zrobić sobie „wykrój”. Gdy już mamy w głowie pomysł na kolejny projekt należy:
  1. dopasować odpowiedni materiał. Ile razy zdarzyło się, że zakupiona czy też własna włóczka nie spełnia oczekiwań do danego projektu? Dość często. Tak było dopóki nie rozpoczęłam planować wszystkiego od podstaw. A żeby wykonać malutką próbkę do naszego projektu wystarczy kilka metrów wełenki, o taki jak na zdjęciu :)





    2. wykonać próbę ściegu gładkiego oraz wzoru jaki chcemy mieć w dzianinie. Wszystkie informacje        natomiast należy koniecznie umieścić na kartce przy próbie (ja je wkładam do albumu na zdjęcia gdybym   chciała w przyszłości z nich skorzystać).



To chyba wszystko jeśli chodzi o próbki. Jeżeli uznamy, że efekt jest tym czego szukamy to świetnie. Jeśli natomiast widzimy, że przy tej włóczce projekt się nie uda, nie brnijmy dalej w przędzeniu kolejnych metrów na szpulki kołowrotka.
Oczywiście, to że dana włóczka nie pasuje nam do wymyślonego przez siebie projektu, nie oznacza, że nie sprawdzi się do dziergania innej dzianiny.
Jeszcze jedno na marginesie. Jeżeli w próbce się pomylimy, to nie ma to dużego znaczenia. Chodzi raczej o całokształt. Czyli czy wzór będzie widoczny przy tej włóczce oraz o wyliczenia do właściwego projektu.

Moim pomysłem na kolejny „udzierg” jest szal estoński z włóczki ręcznie przędzionej na druty 2,5. Jest to połączenie angory (taki milutki króliczek) z jedwabiem. Jest to kolejna moja ulubiona włóczka. Jeszcze do tej pory nie dotykałam tak delikatnego materiału. Muszę w ty miejscu rozczarować osoby, które zakupują sweterki lub włóczki z angorą. To co kupujemy nijak ma się do tego co właśnie wyszło z mojego kołowrotka. Dodatek akrylu, poliamidu i innych cudeniek we włóczkach z angorą robią z niej sztywne coś, a przecież króliczek w dotyku jest jak puszek. I taki właśnie będzie szal, który sobie wymyśliłam „puszek”.

Sweterek robi się nadal. Dostał nawet plecki i kawałek rękawka. Szal wspólnie robiony jest na wykończeniu. W weekend powinien zejść z drutów do kąpieli, na rozprostowanie nóżek :)

niedziela, 6 stycznia 2013

W styczniu


 mam nadzieję, że skończę już rozpoczęty, najprostszy sweterek. Jest on oczywiście robiony z własnej włóczki baby alpaka/ merynos 50/50 w naturalnych odcieniach włókna (beż i biały). Połączenie dla mnie bardzo przyjazne ze względu na elastyczność jaką daje merynos oraz miły dotyk jedwabiu jaki daje alpaka. Włóczka jest połączona z 2 nitek na druty 2,5. 



  
Kolejnym wyzwaniem na styczeń jest chusta robiony wspólnie z przewodnikiem Intensywnie Kreatywną klik. Na szal uprzędłam merynosa Superwashed 23 mic. 3 cieniutkie niteczki połączone w 1 aby nitka była okrągła i miała odpowiednią sprężystość (tak żeby nie było problemu z jej późniejszym zblokowaniem). Wyszła cieniutka niteczka na druty 2,5.
W przypadku tej nitki przydała się leniwa kaśka, którą dostałam pod choinkę :) Nie bawiłam się z przewijanie, pranie i znowu przewijanie w kłębek. Zaczęłam szal nitką prosto z kaśki. W związku z tym, że jest to wełna Superwashed, nie obawiam się o sfilcowanie przy praniu końcowego produktu. Po zakończeniu chusty może nawet pokuszę się o jej pofarbowanie (zobaczymy). Jak na chwilę obecną jestem po 5 powtórzeniu i jestem bardzo zadowolona z osiągnięć :)




merynos 3 ply, druty 2,5

Zaczęło się

od oszczędności a skończyło na pasji. Chcąc trochę zaoszczędzić przy zakupie wełny poszperałam tu i ówdzie w internecie. W taki sposób natrafiłam na dziewczyny, które same przędą wełnę. 
Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że będzie to moją pasją, na której nie będę oszczędzała ;) W przędzeniu zafascynowało mnie samo przekształcenie włókna w nitkę. Czym prędzej zakupiłam pierwsze czesanki i wrzeciono Kromskich (było to w kwietniu 2011 roku). Pierwsze wełenki nie były wcale a wcale piękne ale były moje :) Opanowanie kręcenia wełenki na wrzecionie a właściwie załapanie o co właściwie w tym wszystkim chodzi ma swoje “ofiary” w 200 g czesanki. Następne nitki wychodziły już przyzwoicie, dlatego też postanowiłam zakupić swój ukochany kołowrotek Sonatę i większą ilość czesanek. I to było to co tygryski lubią najbardziej. Z kółkiem zaprzyjaźniłam się bez problemu (oczywiście wcześniej naoglądałam się filmików o przędzeniu na kołowrotku). Taki stan rzeczy jest do dziś i mam podejrzenie, że nie skończy się nigdy.
Blog ten będzie o mojej pasji, czyli o przędzeniu oraz dalszej pracy z wykonanym przez siebie materiałem (włóczką). Postaram się również w tym miejscu opisać swoje subiektywne spostrzeżenia o pracy z danym włóknem. Oczywiście będzie też o dzierganiu i szydełkowaniu z włóczek sklepowych, od których nie stronię.
Pozdrawiam wszystkich czytających.