niedziela, 6 stycznia 2013

W styczniu


 mam nadzieję, że skończę już rozpoczęty, najprostszy sweterek. Jest on oczywiście robiony z własnej włóczki baby alpaka/ merynos 50/50 w naturalnych odcieniach włókna (beż i biały). Połączenie dla mnie bardzo przyjazne ze względu na elastyczność jaką daje merynos oraz miły dotyk jedwabiu jaki daje alpaka. Włóczka jest połączona z 2 nitek na druty 2,5. 



  
Kolejnym wyzwaniem na styczeń jest chusta robiony wspólnie z przewodnikiem Intensywnie Kreatywną klik. Na szal uprzędłam merynosa Superwashed 23 mic. 3 cieniutkie niteczki połączone w 1 aby nitka była okrągła i miała odpowiednią sprężystość (tak żeby nie było problemu z jej późniejszym zblokowaniem). Wyszła cieniutka niteczka na druty 2,5.
W przypadku tej nitki przydała się leniwa kaśka, którą dostałam pod choinkę :) Nie bawiłam się z przewijanie, pranie i znowu przewijanie w kłębek. Zaczęłam szal nitką prosto z kaśki. W związku z tym, że jest to wełna Superwashed, nie obawiam się o sfilcowanie przy praniu końcowego produktu. Po zakończeniu chusty może nawet pokuszę się o jej pofarbowanie (zobaczymy). Jak na chwilę obecną jestem po 5 powtórzeniu i jestem bardzo zadowolona z osiągnięć :)




merynos 3 ply, druty 2,5

Zaczęło się

od oszczędności a skończyło na pasji. Chcąc trochę zaoszczędzić przy zakupie wełny poszperałam tu i ówdzie w internecie. W taki sposób natrafiłam na dziewczyny, które same przędą wełnę. 
Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że będzie to moją pasją, na której nie będę oszczędzała ;) W przędzeniu zafascynowało mnie samo przekształcenie włókna w nitkę. Czym prędzej zakupiłam pierwsze czesanki i wrzeciono Kromskich (było to w kwietniu 2011 roku). Pierwsze wełenki nie były wcale a wcale piękne ale były moje :) Opanowanie kręcenia wełenki na wrzecionie a właściwie załapanie o co właściwie w tym wszystkim chodzi ma swoje “ofiary” w 200 g czesanki. Następne nitki wychodziły już przyzwoicie, dlatego też postanowiłam zakupić swój ukochany kołowrotek Sonatę i większą ilość czesanek. I to było to co tygryski lubią najbardziej. Z kółkiem zaprzyjaźniłam się bez problemu (oczywiście wcześniej naoglądałam się filmików o przędzeniu na kołowrotku). Taki stan rzeczy jest do dziś i mam podejrzenie, że nie skończy się nigdy.
Blog ten będzie o mojej pasji, czyli o przędzeniu oraz dalszej pracy z wykonanym przez siebie materiałem (włóczką). Postaram się również w tym miejscu opisać swoje subiektywne spostrzeżenia o pracy z danym włóknem. Oczywiście będzie też o dzierganiu i szydełkowaniu z włóczek sklepowych, od których nie stronię.
Pozdrawiam wszystkich czytających.