Dawno
mnie nie było ale to nie znaczy, że nic nie robiłam.
Na
pierwszy rzut zakończyłam nitkę angora z jedwabiem. Połączenie
przemiłe ale niestety będzie musiało poczekać na swoją kolej w
dzierganiu, bo na nich korek się utworzył. Mam rozpoczęte 4 rzeczy
w tym sweterek ze stycznia doczekał się jednego rękawka ¾.
Kolejny sweterek czeka na 2 rękawki (ale raczej sweterek na zimę).
Chusta czeka na ozdobne zakończenie, które trochę zajmie, bo są
tam nupki (bąbelki estońskie). Oczywiście szal z ostatnio
zakupionej książki jest rozpoczęty i w połowie pozostawiony, bo
oczywiście naszła mnie wena na coś. Tym czymś jest kolejny szalik
estoński (wzór z książki The Haapsalu Shawl) z pojedynczej nitki
wełny Polwarth przędzionej metodą Margaret Stove. Jestem
zaskoczona wełną, która w splocie navojo już mi się nie podoba.
W singlu natomiast jest zwarta, nie puszy się i bardzo dobrze się
ją przędzie. Na pewno do niej wrócę i sprawdzę jak się ją
farbuje. Z bardziej zwariowanych rzeczy, to udało mi się uprząść:
a)
jakieś 80 g alpaki w 3 kolorach z jedwabiem i angorą,
b)
singla z odjechanymi kolorami zblendowanymi na czesakach,
c)
muszelki i inne sploty art yarn z tych samych kolorów co
wcześniejszy singiel.
na dole angora z jedwabiem 50/50 |
alpaka w 3 kolorach z jedwabiem i angorą |
kolorki na wiosnę w 2 odsłonach singiel oraz art yarn |
estońskie klimaty wciągają. Singiel z wełny Polwarth 1650 m / 100g |